Recenzja filmu

Vicky Cristina Barcelona (2008)
Woody Allen
Scarlett Johansson
Penélope Cruz

Słodko-gorzki smak wakacji

"Sądzę, że seks między dwójką ludzi jest rzeczą piękną. Między piątką jest fantastyczną." Tak niegdyś wypowiedział się znany z wielu ciętych uwag na tematy damsko-męskie Woody Allen. Gdy
"Sądzę, że seks między dwójką ludzi jest rzeczą piękną. Między piątką jest fantastyczną." Tak niegdyś wypowiedział się znany z wielu ciętych uwag na tematy damsko-męskie Woody Allen. Gdy zamienimy piątkę na trójkę, to możemy otrzymać spuentowaną zawartość jego nowego filmu "Vicky Cristina Barcelona". Cytat ten jednak, jak okazuje się po obejrzeniu komediodramatu, należy potraktować jako ironiczną, humorystyczną uwagę, nie zaś jako faktyczne spostrzeżenie. Mimo wszystko, mimo scen lansujących takie liberalne podejście do związków, nie muszących kojarzyć się tylko i wyłącznie z modelem 1+1, widz wychodzi z kina niepokojąco poruszony, tęskniąc jednak za realizacją wiecznej miłości dwóch sobie przeznaczonych osób. Taki wpływ na widza wywiera piękna i niedoceniona Rebecca Hall, tworząca dramatyczną, koncentrującą główny wątek na sobie kreację. Ona jest nośnikiem dla refleksyjnej warstwy filmu, pozostawiając krzykliwej, najobficiej nagradzanej Penélope Cruz, rolę wariatki, wprowadzającej jedynie mnóstwo (komediowego?) chaosu w wakacyjne przygody dwóch amerykańskich turystek. Tą drugą jest Cristina (Scarlett Johansson) scharakteryzowana przez narratora mianem wiecznej, niepoprawnej romantyczki. Niestety nie mogę przyznać, aby taka prezentacja została udowodniona wybitną kreacją Scarlett. Stworzyła ona postać nijaką, której zachowania bardziej mogą być tłumaczone rozwiązłością seksualną, aniżeli poddawaniem się szalejącej namiętności. Scena, która wywołała lawinę braw podczas festiwalowego pokazu (mam na myśli pocałunek Scarlett Johansson oraz Penélope Cruz), mnie osobiście niczym nie ujęła poza prowokatorską pozą, jakiej uległy dwie gwiazdy światowego kina. Istnieje mnóstwo bardziej zmysłowych ujęć lesbijskiego pocałunku (piszę oczywiście o popularnym nurcie kina) aniżeli ten z ostatniego filmu Woody'ego Allena. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę chociażby przykład szwedzkiego filmu "Fucking Amal". Dość już może o tej jednej scenie, która przeszłaby niezauważalnie, gdyby nie światowe nazwiska dwóch uczestniczek tego wydarzenia. Czas napisać coś więcej o pozostałych aspektach sztuki filmowej. Obok tych znaczących trzech ról kobiecych widnieje tylko jedna odpowiadająca ich znaczeniu rola wśród mężczyzn. Kreuje ją Javier Bardem, amant hiszpańskiego kina, który w tym obrazie dostał mnóstwo okazji do poruszenia emocjonalnego żeńskiej części widowni. Oczywiście, aby wzmocnić jego siłę oddziaływania na kobiece fantazje, przydzielono mu rolę awangardowego, bezkompromisowego artysty malarza. Nie znęcam się jednak nad takim nieco banalnym skojarzeniem, gdyż Javier Bardem stworzył interesującą i charyzmatyczną postać. Film, który po zwiastunach odbierałem jako równorzędne wagowo historie trzech kobiet skupione wokół jednego mężczyzny, po seansie zinterpretowałem przede wszystkim jako wakacyjną przygodę, rzucającą piętno na przyszłe życie jednej, zdawałoby się z ustaloną już hierarchią wartości, kobiety Vicky. Pozostałe panie stanowią jedynie uzupełnienie dla głównego, wyżej scharakteryzowanego wątku, toczącego się wśród ciepłych scenerii hiszpańskich miast (przede wszystkim tytułowej Barcelony, ale również Oviedo). Większość osób uważa "Vicky Cristina Barcelona” jako symptom powrotu do wielkiej formy Allena po, przez wielu widzów uważanym za nieudany, "Scoopie". Ja nie podzielam tej opinii. Nie znaczy to, że obniżam wartość "VCB" względem przytoczonej komedii kryminalnej, przeciwnie, oba utwory uważam za atrakcyjnie skomponowane, niezwykle wciągające produkcje filmowe. Różnią się przede wszystkim ciężarem gatunkowym. "Scoop" miał być niczym innym, jak lekką komedyjką kryminalną, w której nawet śmierć głównego bohatera nosi znamiona udanego dowcipu. "Vicky Cristina Barcelona" dla kontrastu buduje nam tragiczny portret emocjonalny głównej bohaterki Vicky, przeżywającej podczas swoich przedmałżeńskich wakacji rozdarcie wewnętrzne. Sprawia to, że film, który serwuje nam porcje dobrego humoru, przybiera wyraźny słodko-gorzki charakter.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na początku przyznam się, że nie znam twórczości Woody'ego Allena – zawsze na horyzoncie pojawiało się... czytaj więcej
Tymi słowami przystojny malarz, Juan Antonio Gonzalo (Javier Bardem), usiłuje uwieść dwie Amerykanki,... czytaj więcej
Allenowi chyba coraz trudniej przychodzi wymyślanie ciekawych historii. Dobra passa skończyła się wraz z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones