U Almodóvara zawsze gra się jak z nut, ale to co zagrał Banderas, to symfonia, od lat nie widziałem Go tak ujmująco prawdziwego. Hipochondryczny ale nie żałosny, dziecinny ale męski... Fantastyczna rola. Warstwa muzyczna jak na rasowe kino europejskie przystało, palce lizać.