Myślałem,że to będzie coś lepszego i ciekawszego.Świat schodzi na psy,a zwłaszcza filmowy świat - niedawno wychwalanie Czarnych Panter a teraz jako biedni i pozytywni bohaterowie są przedstawiani komuchy od Fidela a "FBI to skur...le" - no jajca - jaki biedny główny bohater na końcu bo ma cele 2x4 metry i mało światła,a co mają powiedzieć ofiary Castro???Co do samej fabuły to jakoś nie porwała mnie ta historia,a nawet od początku mnie ten film lekko zraził - wszystko tu jakieś takie płaskie i płytkie od pierwszych scen - aktorstwo,dialogi,papierowe postacie,wszystko to wyglądało jak na jakąś filmową telenowelę a nie na poważne kino - do tego mało tu emocji,napięcia czy dramatu.Na plus - historyjka na faktach(zawsze można się czegoś ciekawego dowiedzieć),kilka ciekawszych momentów które można policzyć na palcach jednej ręki oraz Penelope Cruz,której bohaterka przez nią grana była chyba jedyną wyrazistą postacią w tym filmie.Podsumowując - film do zobaczenia i do zapomnienia.